Zaraz koniec. Nareszcie mogę iść do domu i pograć sobie w ulubioną grę.- pomyślałam. Zadzwonił dzwonek szkolny. Wyszłam z klasy i poszłam do szatni. Nagle usłyszałam głos wołający moje imię. Odwróciłam się i zobaczyłam koleżankę z klasy. Była to Karen Stewart. Znamy się od niedawna i jesteśmy “wielkimi przyjaciółkami”… Ta, na pewno. Udaje moją psiapsiółę. Podobno ma z naszej “przyjaźni” jakieś korzyści. Jestem ciekawa jakie? Myśli, iż jest przebiegła i nie wiem tego, ale się myli. Wiedziałam wszystko od samego początku.
Karen podeszła do mnie zdyszana.
- Ata, dobrze, że cię znalazłam. - powiedziała.
- Tak? Czy coś się stało? - zapytałam zdziwiona. Zrobiłam wszystko, co miałam wykonać, więc nie wiem, po co mnie szukała.
- Nie, nic się nie stało. Bo wiesz, miałyśmy dziś razem wracać.
- No tak, pamiętam. - powiedziałam uśmiechając się.
- Przepraszam cię, ale czy mogłabyś na mnie chwilę poczekać? Nauczycielka od biologi kazała mi przyjść. Pewnie znowu będzie mnie porównywać do tej Angel Hill. To jest niesprawiedliwe! Przecież ona dziś nic nie umiała, jak ją pytano. A nauczycielka i tak jej nie wystawiła jedynki. Co ona sobie myśli? Sądzi, że jak jest córeczką premiera to wszystko jej wolno. - powiedziała oburzona Karen.
- Nie lubisz Angel? Przecież często widzę, jak siedzisz koło niej. - zapytałam zdziwiona.
- Co, ja? Ja ją nienawidzę! No ale z drugiej strony, jeśli się z nią zaprzyjaźnię, to będę miała z tego dużo korzyści. Przecież kto by lubił taką dziewczynę jak ona. - powiedziała to tak, jakby naprawdę nie obchodziła jej Angel, ale jej status społeczny. To było okropne.
- Aha… - nie mogłam nic z siebie więcej wydusić. Zawsze sądziłam, że jak się chcę z kimś zaprzyjaźnić to dlatego, że lubi się tą osobę a nie dla korzyści.
- Nie zapomnij, że to ty jesteś moją najlepszą przyjaciółką jaką kiedykolwiek miałam.- powiedziała to tak szczerze, że gdyby nie fakt, iż wiem, co jest grane, to bym jej uwierzyła.
- Wiem to. - uśmiechnęłam się. - Ok, to ja będę na ciebie czekać koło muru.
- To poczekaj na mnie i jeszcze raz przepraszam za to. - odpowiedziała i poszła w stronę pokoju nauczycielskiego.
Zmieniłam buty i wyszłam z budynku szkolnego. Podeszłam do muru i nagle przypomniałam sobie, iż w plecaku mam truskawki. Wyciągnęłam je i zaczęłam jeść. Były pyszne! Czekając, zaczęłam myśleć o Angel. Szkoda mi jej było. Nie wiem, czemu ktoś nie lubi takiej osoby jaką ona jest. No jak każdy człowiek ma swoje wady i zalety. Z tego co zaobserwowałam jest osobą spokojną, cichą i rzadko uśmiechającą się, ale nigdy nie widziałam, żeby wykorzystywała to, iż jest córką premiera. Często można ją zobaczyć z Demonem… Jak on miał na nazwisko? A tak, Vess. Na każdej przerwie przebywają razem. Ta dwójka naprawdę tworzy przepiękną parę.
Moje myśli przerwał dzwoniący telefon. Wyjęłam z kieszeni komórkę i odebrałam.
- Ata przepraszam cię, ale nie mogę wracać z tobą. Ta wredna wiedźma kazała mi zostać w szkole. Naprawdę przykro mi z tego powodu. Zajęłam ci tylko czas. - powiedziała wściekła Karen.
- Nic się nie stało. Wracać razem możemy kiedy indziej, więc żaden problem. - odpowiedziałam. Miałam nadzieję, że to poprawi jej trochę humor.
- Naprawdę przepraszam. Muszę już kończyć. Wiedźma wróciła.
- Ok, to widzimy się jutro. Życzę powodzenia z nauczycielką. Pa
- Pa.
Rozłączyłam się. Schowałam telefon do kieszeni i miałam się już zbierać, gdy...
Nagle przede mną ktoś stanął. Popatrzyłam na nią. Była to Angel, która wpatrywała się w truskawki.
Czyżby chciała jedną? -pomyślałam.
- Jeśli chcesz, to możesz sobie wziąć parę. - powiedziałam uśmiechając się.
Spojrzała na mnie i nic nie mówiąc szybko chwyciła garść owoców i włożyła je do ust. Zrobiła to tak ekspresowo, iż myślałam, że się udławi.
- Ej czekaj, powoli. Jeszcze się udławisz. Jak chcesz to możesz wziąć wszystkie, ja już nie mogę.
Przełknęła znajdujące się w jej buzi truskawki. Wzięła ode mnie pojemniczek i poszła w stronę Demona. Coś do niego powiedziała, a potem zaczęła tupać nogą jak małe dziecko. Nie wiedziałam, co mam robić. Jedyna myśl, jaka mi przyszła do głowy w tym momencie to fakt, iż Angel lubi truskawki. Niespodziewanie skończyli rozmawiać, a Demon skierował się w moją stronę. Jeszcze bardziej byłam skołowana.
Co robić? - pomyślałam. Nie zdążyłam nic postanowić, bo wysoki, ciemnowłosy chłopak stanął przede mną. Uśmiechnął się i zaczął rozmowę.
- Cześć, ty jesteś Ata Hiro? - odwzajemniłam nieco niepewnie uśmiech:
- Tak, a ty za pewne Demon, tak?
- Dokładnie. An już znasz. - wskazał delikatnie głową w stronę dziewczyny. - Słuchaj, nie będę ci mydlił oczu, powiem prosto z mostu. Kojarzysz gang z naszej szkoły? - bardziej stwierdził niż zapytał. - Otóż ta mała, “przykładna” córka premiera jest jego szefem i chciała cię zapytać, czy nie masz ochoty dołączyć. Wiesz, szykujemy się na wojnę z tymi z Requisitis i potrzebny nam ktoś od strategii, a z tego co wiem, masz nie małe doświadczenie na tym polu. Nie chciałabyś przenieść to z planszy do realnego życia?
- Nie, dziękuję, wystarczy mi tylko plansza. - powiedziałam niemal od razu z uśmiechem, delikatnie przecząc ruchem głowy. - Moim zdaniem wojny są niepotrzebne. Powodują same krzywdy, a ja nie chcę mieć z nimi nic wspólnego, więc w żaden sposób mnie nie przekonasz. - przez ułamek sekundy jego mina mówiła “Jesteś tego pewna?”. A może mi się tylko zdawało?
- Daj spokój, przecież my nie mamy zamiaru nikogo mordować. Nikomu odcinać palców i wysyłać krewnym, ani nic z tych rzeczy. Chcemy tylko im pokazać, że nie są panami całego świata i żeby znali swoje miejsce.
Chciał jeszcze coś dodać, kiedy nagle koło niego pojawiła się Angel. Pociągnęła go za rękaw kurtki. Schylił się do niej, a ona powiedziała mu coś do ucha. Westchnął.
- Idziemy na lody, może przejdziesz się z nami, ja stawiam.
Popatrzyłam na Angel z myślą, że ona wyjaśni mi to nagłe zaproszenie na lody. Czy on sobie pomyślał, iż mnie przekupi? Musiałam jednak coś odpowiedzieć. Niestety jestem osobą, która nie odmówi, jak ktoś ją zaprasza na lody.
- A chętnie, przecież na lody zawsze trzeba znaleźć czas! Jak mniemam, twoje będą truskawkowe? - zapytałam, patrząc na Angel.
Pokiwała głową w odpowiedzi na pytanie. Złapała Demona za rękę i wszyscy poszliśmy w stronę cukierni.
W drodze panowała cisza. Nie był to ten rodzaj milczenia, podczas którego wszyscy są skrępowani i czują się niezręcznie. Była to swobodna cisza. Cisza, która nie potrzebuje słów, a mimo to czuć było, jakby zaraz miało się otrzymać na wszystko odpowiedzi. Popatrzyłam na Demona, który spokojnie szedł, niemal ciągnięty siłą, przez małą Angel. Ładnie razem wyglądali. Uśmiechnęłam się pod nosem. Jak taka mała dziewczynka może przewodzić bandzie troglodytów! Już bardziej Demon by do tej roli pasował. Nie żeby wyglądał jak troglodyta. Bardziej wygląda na człowieka, zdolnego dokonać morderstwa bez mrugnięcia okiem. Nagle przed moimi oczami pojawiła się niewielka cukiernia. Weszliśmy do niej i usiadaliśmy przy stoliku. Dokonaliśmy w miarę szybkiego zamówienia (tak jak przypuszczałam, Angel wzięła truskawkowe. Cztery gałki...). W ciszy pochłanialiśmy lodowe przysmaki. Nagle An szarpnęła lekko rękaw chłopaka i wskazała oczami to na mnie, to na niego.
- Nie, nie dała się przekonać. - dziewczyna zmarszczyła brwi w akcie irytacji. - No nie dziw się An, przecież gdyby dołączyła do nas, ludzie mogliby się od niej odwrócić. Wiesz, przyjaciele, znajomi z klasy.
Popatrzyłam na nich przez chwile. On ma racje! Jeżeli ludzie dowiedzą się, że pomagam gangowi nie będą chcieli mieć ze mną nic wspólnego. Nawet ci, którzy na siłę udają moich przyjaciół. W zasadzie, było by mi to co nieco na rękę…
- Nie, nie dała się przekonać. - dziewczyna zmarszczyła brwi w akcie irytacji. - No nie dziw się An, przecież gdyby dołączyła do nas, ludzie mogliby się od niej odwrócić. Wiesz, przyjaciele, znajomi z klasy.
Popatrzyłam na nich przez chwile. On ma racje! Jeżeli ludzie dowiedzą się, że pomagam gangowi nie będą chcieli mieć ze mną nic wspólnego. Nawet ci, którzy na siłę udają moich przyjaciół. W zasadzie, było by mi to co nieco na rękę…
Angel popatrzyła na mnie błagalnie. Aż tak jej zależy na znalezieniu stratega? Westchnęłam.
- No dobrze. - powiedziałam po chwili. - Mogę zostać tym waszym taktykiem, ale sama nie przyłożę ręki do żadnej z waszych zbrodni. Bijcie się sami, ja wam tylko powiem, jak będzie najkorzystniej.
Na moją odpowiedź Angel się rozpogodziła, a Demon przez chwile przybrał minę “A nie mówiłem?”. Chociaż może znowu mi się zdawało... Ciężko rozgryźć tego człowieka. Nagle An wstała i nieśmiało podreptała w moją stronę. Wzięła swój pucharek i przełożyła jedną gałkę lodów do mojego.
- Żebyś miała siły myśleć. - wyszeptała niemal niesłyszalnie. Odezwała się do mnie po raz pierwszy, odkąd ją znam.
Na moją odpowiedź Angel się rozpogodziła, a Demon przez chwile przybrał minę “A nie mówiłem?”. Chociaż może znowu mi się zdawało... Ciężko rozgryźć tego człowieka. Nagle An wstała i nieśmiało podreptała w moją stronę. Wzięła swój pucharek i przełożyła jedną gałkę lodów do mojego.
- Żebyś miała siły myśleć. - wyszeptała niemal niesłyszalnie. Odezwała się do mnie po raz pierwszy, odkąd ją znam.