Dźwięk SMS’a poderwał mnie na nogi. Myślałam, że się zapłaczę. Tak bardzo chciało mi się spać, a jak zawsze coś mi przeszkadzało. Przeciągając się sięgnęłam po telefon.
No nie, to znowu ten kretyn. - rzuciłam telefon na drugi koniec łóżka - Jeszcze tylko 20 minut i wstaję do szkoły.
Byłoby to zbyt piękne, żeby było prawdziwe, abym wstała o wyznaczonej porze, więc jak zawsze groziło mi spóźnienie. No cóż, zawsze mówią, że dzwonek jest dla nauczyciela, więc nie było mi śpieszno.
- Czy ty kiedykolwiek wyrobiłaś się na czas? - Alice siedziała na kanapie pod tonami chusteczek i koców, a ja próbowałam w końcu skończyć makijaż. - Zostało ci może z trzy godziny szkoły.
- A ty jak się czujesz, co? - podeszłam do niej i delikatnie pocałowałam ją w czoło, sprawdzając czy temperatura trochę spadła.
- Nie jest źle. Leć już, bo mama się zdenerwuje.
Uśmiechnęłam się do niej, zabrałam plecak, założyłam słuchawki i wyszłam. Ściskanie się oraz wdychanie nieświeżych oddechów… ugh... na samą myśl zrobiło mi się niedobrze, więc postanowiłam się przejść. Do szkoły mam około 25 minut drogi przez piękny, zielony park, plac zabaw oraz miliony osiedl, więc równie dobrze podróż może trwać z godzinę, ponieważ można zasłuchać się w śpiew ptaków albo zasiedzieć się na huśtawce. Dotarłam do szkoły na ostatnie minuty drugiej lekcji. Na moje nieszczęście, już ktoś musiał zdenerwować nauczycielkę. A z resztą… ta stara franca wiecznie się wszystkich czepia, jakby nie miała własnego życia.
- Dosyć! Do nauki! - wrzasnęła i usiadła na swoim fotelu. Wręcz kipiała złością.
Dzień wcześniej mój ukochany chłopak, a mianowicie - Izaya Grey, wystawił mnie do luftu. Z resztą, nie po raz pierwszy ani ostatni. Byłam na niego wściekła, więc po zakończeniu lekcji szybko uciekłam z jego pola widzenia. Niestety na krótko. Po kilku minutach i tak mnie znalazł, jednak ani mi się śniło, aby podejść do niego i zacząć się normalnie zachowywać. Każdy facet oddziaływuje na swoją kobietę jakąś magiczną, nieznaną siłą, że jak tylko partnerka spojrzy mu w oczy, od razu cała jej złość znika, jakby w czarną dziurę, a jej niesamowicie niezawodna pamięć chowa się w kąt i wymazuje całą przyczynę jej złości.
Tak też było ze mną, gdy tylko Izaya zdołał sprawić, by nasze spojrzenia zetknęły się ze sobą. I pstryk! Cała moja złość znikła w niepamięć.
- Przepraszam kochasie bardzo, ale za 30 sekund jest wybawiający mnie od tych widoków dzwonek. - moja koleżanka nie była zachwycona oglądaniem na żywo nowej wersji “Romea i Julii”. - Za godzinę możecie się miziać do woli.
- Tak więc zrobimy, ale w kinie! Dziś leci fantastyczny horror, na który was zabieram. Co wy na to?
Każdy był zachwycony moją propozycją i tak nasze plany na popołudnie przybrały miły towarzyski obraz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz